Włocławskie więzienia – historia utracona
Kiedy przychodzi nam myśleć o naszym własnym regionie, o jego historii, o ciekawych atrakcjach danego regionu często w pierwszej kolejności skupiamy się na miejscach już nam znanych i to ich historię rozpatrujemy. Kiedy przychodzi nam rozpatrywać najciekawsze atrakcje i zabytki naszego regionu skupiamy się na tych najbardziej oczywistych i znanych miejscach, które raczej przywołują pozytywne skojarzenia, takie jak miejsca kultury, miejsca kultu religijnego, parki i ulice, które wydają nam się najbardziej atrakcyjne. A jednak przez to umykają nam często miejsca, które z pozoru mogą być nieoczywiste, z pozoru mogą budzić grozę, ale ich historia pomimo tego wszystkiego jest równie ważna dla naszego regionu. Co jednak taki długi wstęp ma wspólnego z tematem tego tekstu?
O miejscach, które umarły
Jedną z inspiracji do rozpatrywania problemu zacierania się historii naszego regionu oraz znikania bez śladu jego najcenniejszych zabytków są dla mnie więzienia włocławskie. Więzienia, które jeszcze do niedawna stanowiły integralną część miejskiego krajobrazu, a dziś nie ma po nich ani śladu. Miejsca te przepadły, a wraz z nimi ich historia. Wśród młodych pokoleń nie ma nawet świadomości tego, że takowe więzienia kiedykolwiek istniały w środku miasta.
Dawne carskie więzienie
Przenieśmy się na ulicę Stodólną, gdzie od połowy XIX w. swoją historię rozpoczyna pewien niepozorny spichlerz pod numerem 80., w którym początkowo, tak jak w każdym innym spichlerzu, składowano różne towary. 22 stycznia 1863 r. jednak wybucha powstanie styczniowe, przez które rola tego miejsca ulega zmianie. Po wybuchu tego powstania spichrz służył jako więzienie dla osób podejrzanych o uczestnictwo w powstaniu. Katowano w nim brutalnie powstańców, w tym znanego włoskiego pułkownika Stanisława Bechiego, którego nazwiskiem została nazwana jedna z włocławskich ulic. Bechi został osadzony w tym miejscu 16 grudnia 1863 r., a następnego dnia czekał na niego wyrok śmierci. Po latach funkcja budynku się zmieniła i dawne więzienie zmieniło się w budynek mieszkalny. Z roku na rok jednak stan tego miejsca się pogarszał.
Nadszedł XXI wiek, a dawny spichrz nie jest już dłużej ani budynkiem gospodarczym, ani budynkiem mieszkalnym. Czasy świetności tego miejsca, jeżeli można to tak określić, już dawno minęły. Dawny spichrz o krwawej historii jest zwykłym pustostanem jakich wiele, zwykłą ruiną szpecącą krajobraz Śródmieścia oraz stanowiącą zagrożenie dla jego mieszkańców. Władze miasta są bezsilne w próbach uporania się z problemem budzącej grozę ruiny, która w każdej chwili może się zawalić oraz pogrzebać wraz ze sobą nie tylko swoją historię, ale także i niewinne ludzkie życia. Budynek bowiem stanowił atrakcję nie tylko dla lokalnych koneserów taniego alkoholu, ale również i bawiących się w jego pobliżu dzieci. Miasto nie ma odpowiednich narzędzi do zażegnania kryzysu, gdyż budynek znajduje się w rękach prywatnego właściciela. Pozostaje zatem czekanie na nieuchronne…
Aż w końcu budynek więzienia przepadł, pozostały jedynie fragmenty gruzów i pusty plac. Jak do tego dokładniej doszło? W 2012 roku sprawą zainteresowała się prokuratura, a następnie sąd, który wydał decyzję o tymczasowym areszcie właściciela dawnego carskiego więzienia. Sprawa zyskała na większym zainteresowaniu, aż w 2013 zakończyła się rozbiórka tego miejsca.
Więzienie przy ul. Gęsiej
Przypadek więzienia przy ul. Stodólnej nie jest jedynym takim przykładem miejsca o negatywnej historii, które przepadło bez śladu i zostało wymazane ze świadomości społecznej. Ktoś mógłby zadać pytanie, gdzie znajduje się ulica Gęsia, czy taka ulica wciąż istnieje? Otóż ul. Gęsia była dawną nazwą ulicy znaną dziś wszystkim jako ul. Wojska Polskiego. To w pobliżu obecnego Sądu Rejonowego stało niegdyś główne miejskie więzienie. Historia tego miejsca jest dzisiaj również zachowana jakby przez mgłę. Wiadomo o istnieniu tego więzienia jeszcze przed odzyskaniem przez Polski niepodległości, bo zostało wybudowane w roku 1896. Więzienie stało wówczas przy ul. Gęsiej pod numerem 24. Szczegóły na temat wyglądu i warunków więzienia dostarczają wspomnienia byłych osadzonych oraz pracowników. Na początku XX w. wyposażenie więzienia było skromne, w dodatku w więzieniu brakowało łaźni czy też toalet dla więźniów. Sam budynek w swoim założeniu miał być aresztem dla osób o krótkich wyrokach, zatem więzienie to nie spełniało wielu wymogów, co z czasem próbowano poprawiać. Warunki w więzieniu zatem ulegały poprawie, przynajmniej do czasu…
W 1939 r. wybucha II wojna światowa, a miasto znajduje się pod niemiecką okupacją. Budynek więzienia przejmują naziści, którzy czynią z niego ich własne więzienie, w którym okrutnie rozprawiają się ze swoimi ofiarami. W dniach 23-26 października 1939 r. Niemcy zwożą do tego miejsca ponad 100 pojmanych nauczycieli z ówczesnych powiatów włocławskiego i lipnowskiego. Następnie z tego miejsca byli wywożeni do obozów koncentracyjnych lub rozstrzeliwani po lasach. Oprócz nauczycieli Niemcy w listopadzie 1939 r. osadzali duchownych, w tym biskupa Michała Kozala, który był poddawany różnego rodzaju psychicznym torturom. Wojna jednak się skończyła i lata mijały, a włocławska „gęsiówka” funkcjonowała tak jak przed wojną, przynajmniej do czasu…
Obecnie nie ma już więzienia karno-śledczego, nie ma nawet śladów jego gruzów. Mało kto już pamięta o jego istnieniu, mało kto pamięta o ogrodzie pielęgnowanym przez tutejszych więźniów. Jedyna pamiątka, jaka pozostała po tym miejscu, to niewinny pomnik przy ul. Okrzei i ul. Wojska Polskiego mijany każdego dnia przez tłumy ludzi. Niewinny pomnik przypominający księgę z krzyżem po środku oraz niewyraźnym opisem upamiętniającym ludzi, którzy byli w tym miejscu osadzani przez niemieckiego okupanta…
Opisane miejsca stanowią bardzo dobry przykład miejsc, które zostały wyparte z naszej społecznej świadomości. Mimo, iż po ich istnieniu pozostały pewne pamiątki, to obecnie mało kto zdaje sobie sprawę z ich istnienia oraz z ich historii, która pomimo tego, że jest haniebna i tragiczna, to jest ważna dla naszego miasta. Zadziwiający jednak wciąż pozostaje fakt, z jaką łatwością przyszło nam zapomnieć…
Źródła:
- „Włocławek na starej fotografii”, Andrzej Winiarski, 2008 r.
- „Ilustrowane Echa Włocławskie 1881-1918”, Tomasz Rojewski, 2019 r.
- „Przewodnik Ilustrowany po Włocławku”, 1922 r.
- https://torun.ap.gov.pl/czym-sie-zajmujemy/popularyzacja/wystawy-wirtualne/wloclawek-lat-minionych-nieistniejace-budowle-kujawskiej-stolicy-w-swietle-zrodel-archiwalnych/
- https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/en/jednostka/-/jednostka/5943551/obiekty/377728
- https://ddwloclawek.pl/pl/11_wiadomosci/2000_spichrzem-przy-stodolnej-interesuje-sie-prokurator.html
- https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Plik:Spichrz_ul._Stod%C3%B3lna_80_we_W%C5%82oc%C5%82awku2_N._Chyli%C5%84ska.JPG
- https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Stodolna_80_we_Wloclawku_-_od_zachodu.jpg
- https://ddwloclawek.pl/pl/11_wiadomosci/5833_koniec-z-objazdami-budynek-przy-stodolnej-80-przestal-istniec-zdjecia.html
- https://regiodom.pl/wloclawek-wlasciciela-ruiny-czeka-areszt/ar/c9-15544556
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Micha%C5%82_Kozal
Opublikuj komentarz